W tym miejscy będziemy zamieszczać świadectwa pielgrzymów
Może właśnie Twoje świadectwo będzie impulsem dla innych, że warto podjąć ten trud i przeżyć razem z nami te 4 dni.
Świadectwa prosimy przesyłać na adres: irenapapla@o2.pl
Świadectwo nr 1
Kochana Pani Irenko!
Bardzo dziękuję BOGU za talenty, jakimi Panią obdarzył. Wykorzystuje Pani te talenty WSPANIALE.
Przecież taka logistyka wymaga sterowania komputerem, a Pani w Świetle CHRYSTUSA świetnie sobie z tym radzi.
Byłam w tym roku z moim wnukiem ( 10 lat ) - on po raz pierwszy. Jest zachwycony, choć miał w drugim dniu kryzys i mówi, że w przyszłym roku znów idzie.
DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ! DZIĘKUJĘ!
Niech PAN błogosławi!
Świadectwo nr 2
Szczęść Boże !
Chciałabym podzielić się moim osobistym przeżyciem z tej pielgrzymki.
Była to moja pierwsza taka forma wędrówki i przyznam że od początku bardzo się na nią cieszylam. Teraz patrząc wstecz wiem ze było warto podjąć ten trud. Nie powiem że było lekko bo nie było, ale nie zaluje ani jednego kilometra bo kazdy z nich zbliżał mnie do celu do Miłosiernego Jezusa.
Bardzo podbudowali mnie idący ze mną pielgrzymi, gdy widziałam ich radość w moim sercu także budziła się radość. Cala drogę towarzyszyły nam przepiękne piesni które także weszły mi głęboko do serca. To był przepiękny czas z Jezusem idącym razem z nami w Najświętszym Sakramencie, w Słowie oraz z Krzyzem.
Dziękuję Jezusowi za wytrwanie, za siły którymi mnie obdarzył. Dziękuję za ten trud, ból nóg, ramion.... Dziękuję Mu z całego serca. On cierpiał bardziej wiec i ja mogłam choć trochę poczuć ale wiem ze ten mój ból był niczym w porownaniu z Jego bolem.
Dotknęły mnie bardzo modlitwy prowadzone po drodze, rozważanie Ewangelii oraz konferencje. Najbardziej dotknął mnie rozwazany fragment z dzienniczka Siostry Faustyny.
Zapragnęłam kolejny raz być bliżej Jezusa podczas Eucharystii w Komunii Św. bo Ona da mi moc.
Chwała Jezusowi za wszystko czym mnie obdarzył. Dziękuję za każdego brata i siostrę idących ze mną. Jak Bóg da do zobaczenia za rok!
Z Bogiem
A.L.W.
Świadectwo nr 3
Witam!
Nazywam się Łukasz i jestem z Międzybrodzia Bialskiego!
Chciałem się podzielić świadectwem z pielgrzymki!
Piesza Pielgrzymka do Łagiewnik!
Najlepszy czas w ciągu roku!
Na Pielgrzymce byłem już dwa razy i chciałbym iść znowu!
To jest niezapomniany czas!
To czas naładowania baterii, to czas umocnienia wiary, czas spotkania Boga, który podczas całej pielgrzymki
idzie z nami!
Poznajesz masę sióstr i braci, którzy razem z tobą idą i się nawzajem wspierają!
Spotykasz apostołów Chrystusa! Chrystus wyjaśniał pisma i łamał chleb dla uczniów w drodze do Emaus!
Tak samo oni wyjaśniają pisma, łamią dla nas chleb podczas Eucharystii w drodze do Łagiewnik!
Miłość wobec bliźniego i uczynki miłosierdzia! Tak można powiedzieć o tych, którzy przyjmują nas na noclegi,
zapewniają dla nas wyżywienie, człowiek myśli, że na pielgrzymce schudnie, ale no nie idzie, nie idze bo tyle
dobrego na postojach i na stołach ! Niezwykli ludzie i wielki przykład, że można słowa Chrystusa wprowadzać
w czyn! Ja idę w Grupie Brata Alberta i pamiętam "Rozmowy w Tłoku", które prowadził ks. Przemysław Guzior
i ks. Grzegorz Piekiełko, podczas tych rozmów każdy mógł podzielić się świadectwem spotkania Boga na
Pielgrzymce swojego życia! Oczywiście oprócz świadectw, księża zarażali radością uśmiechem , radosnym
słowem!
Profesjonalna organizacja ks. Tomasz Sroka główny przewodnik, który cały czas jest z nami podczas trasy, Pani
Irena, której również należy się wielki ukłon za jej prace podczas pielgrzymowania ,Służba Maltańska, która dba
o nasze zdrowie! Porządkowi, bagażowi i kwatermistrze masa ludzi, która chce z miłości do bliźniego mu służyć!
Fakt czasami bolą nogi i chciałoby się, że no ktoś się zatrzymał i kawałek podwiózł, ale no jednak gdy się
przejdzie całą trasę to jest mega satysfakcja i warto się nie poddawać! Nie idziemy przecież sami!
Wisienka na torcie JEZUS CHRYSTUS! Ten, który przez całą pielgrzymkę idzie z nami! Czuć jego obecność,
czujesz, że oprócz siostry i brata ktoś jeszcze idzie!
Mam nadzieję, że do zobaczenia za rok!
Wszystkiego Dobrego Z Bogiem!
Świadectwo nr 4
Maria i Jan Kotrysowie z Ujsoł mówią, że są seniorami w wieku 60+ i 70+. – Ale od kiedy
zaczęliśmy chodzić na pielgrzymki z Hałcnowa do Łagiewnik, zainicjowane przez panią Irenę
Paplę i ks. Mikołaja Szczygła – a udało się nam być sześć razy – przekonaliśmy się, że nie mamy
tylu lat. Bo na pielgrzymce zawsze jesteś młody! Nikt nie mówi: „proszę pani”, „proszę pana”. Dla
każdego jesteś bratem lub siostrą.
Nigdy wcześniej nie byli na pieszej pielgrzymce. – Wybraliśmy się raz, a potem przyciągaliśmy
znajomych – 11, 12 osób – też w wieku seniorskim. I odtąd co roku od 30 kwietnia do 3 maja
ubywa nam lat! Chodzimy w grupie św. Matki Teresy. Tam w ogóle trudno powiedzieć kto jest
młody, a kto stary, bo wszyscy czujemy się w tym samym wieku – podkreśla pani Maria i dodaje: –
Wcześniej nie wyobrażaliśmy sobie, że obcy sobie ludzie mogą być dla siebie aż tak dobrzy.
W głowie mi się nie mieściła życzliwość z jaką przyjmowano nas w domach. To nas bardzo
zbudowało. Z utęsknieniem czekaliśmy na kolejne majowe weekendy. Pielgrzymka ożywiła w nas
więź z Jezusem Miłosiernym, a ten czas nigdy nie był straconym.
W tym roku, drugi raz pielgrzymka nie wyrusza w drogę z powodu pandemii. – Bardzo nam
brakuje ludzi, integracji, a nawet pęcherzy! Łagiewniki zmobilizowały nas do kolejnych
postanowień. Na początku 2020 r. zaplanowaliśmy, że chcemy wyruszyć też na piesze
pielgrzymki do Kalwarii Zebrzydowskiej i na Jasną Górę. Niestety. Epidemia. Ale nie
odpuszczamy. W tym roku pielgrzymujemy duchowo i już czekamy na czas, kiedy znów tam
pójdziemy! – dodają.
Świadectwo nr 5
Ks. Marcin Samek, pochodzący z Kęt, dziś wikary w Rzykach był w gronie „kleryckich pionierów”,
którzy jak pierwsi alumni seminarium w Krakowie szli do Łagiewnik. – Byłem na czwartym roku.
Mieliśmy wybór: albo majowy weekend w seminarium, albo pielgrzymka. Nie mieliśmy wątpliwości!
– śmieje się ks. Marcin. – Mnie powierzono odpowiedzialność za 60 kleryków, którzy zdecydowali
się iść. To były dla mnie, przygotowującego się do kapłaństwa, najlepsze rekolekcje. Spotkanie
z żywym Kościołem – fakt, elitarnym, bo na pielgrzymkę idą raczej ludzie zaangażowani w życie
Kościoła, wierzący. Ale nie jest to regułą, bo czasem główną motywacją jest wędrówka w fajnym
towarzystwie – ale to często dobry początek.
Ks. Marcin nigdy wcześniej nie był na pieszej pielgrzymce. – Zobaczyłem, że tam jest czas na
wszystko: wyciszenie, Mszę św., Koronkę, Różaniec, poważne rozmowy, ale i gitarę, śpiew, tańce,
żarty – opowiada. – Tam się też przekonałem jak wielką odpowiedzialnością jest kapłaństwo. Nie
byliśmy jeszcze księżmi, ale mieliśmy już sutanny. Ludzie podchodzili, chcieli rozmawiać na
ważne dla nich tematy. Nie był dla nich istotny nasz wiek i brak doświadczenia. To ważny wątek
narodzin mojego kapłaństwa. Przekonałem się, że mam realny wpływ na drugiego człowieka
przez to, co mu powiem. Była jeszcze jedna ważna dla mnie rzecz. Pielgrzymka była
sprawdzianem, na ile jestem akceptowalny, na ile ludzie chcą ze mną rozmawiać. Także z tego
powodu, że się jąkam. I tam się przekonałem, że to nie jest dla nikogo przeszkodą. Kiedy szedłem
już jako ksiądz, zawsze poruszały mnie spowiedzi – przychodziły osoby, które od dawna się nie
spowiadały, osoby z poważnymi problemami… Pielgrzymka była dla nich czasem naprawiania
życia.
Ks. Marcin pielgrzymował z przyjaciółmi z Kęt, z ks. Zygmuntem Mizią, który wtedy był tam
wikarym i oczywiście z bratem bliźniakiem, Bartkiem. Po święceniach trafił do Radziechów, skąd
przyciągnął na pielgrzymkę kolejnych młodych. A potem został wikarym w Rzykach. – Na trasie
kręciliśmy z bratem filmiki. Kiedy je obejrzałem, zobaczyłem, że zdążyłem już poznać wielu moich
nowych parafian! Bo w grupie św. Faustyny, dzięki ks. Tomkowi Sroce, mojemu poprzednikowi
w Rzykach, mnóstwo osób chodzi do Łagiewnik.
Rzycki wikary podkreśla też jak silne więzi rodzą się na pielgrzymkach, mówi o wzajemnej
tęsknocie pielgrzymów i ich gospodarzy. – A poza tym już błogosławiłem pielgrzymkowe śluby,
chrzciłem dzieci pielgrzymów, mam stały kontakt przez cały rok z osobami, które poznałem
w drodze...
Świadectwo nr 6
W armii pielgrzymów z Rzyk była i Basia Żydek. Wcześniej od niej, na szlak wyruszali jej synowie
– ministranci. Ona na pielgrzymkę wybrała się, żeby świętować swoje… drugie narodziny. –
Urodziłam się 11 sierpnia, a drugie urodziny obchodzę 10 października. Miałam wtedy wypadek
samochodowy – opowiada. – Byłam w bardzo ciężkim stanie. Obiecałam Panu Bogu, że jeśli Jego
wolą będzie, żebym żyła i chodziła na własnych nogach, pójdę na pierwszą pielgrzymkę jaka się
przydarzy. I poszłam do Łagiewnik. Znajomi śmiali się, że wtedy byłam jak ping-pong. Biegłam,
bez żadnego trudu, bez żadnego pęcherza! Dziękowałam Jezusowi za drugie życie. Na kolejnej
pielgrzymce już poczułam trud. W Kętach jedna pani szepnęła mi na ucho swoją intencję.
Niedługo potem przydarzyła mi się bolesna kontuzja, ale świadomość, że obiecałam zanieść
intencję tej pani do Jezusa Miłosiernego, jak i pomoc innych, pozwoliły mi pokonać ból. Dziś wiem,
że żaden urlop, żadne wczasy, nie pozwalają tak wypocząć, nabrać sił fizycznych i duchowych,
jak ta pielgrzymka.
Basia podkreśla, że wypadek i Łagiewniki, całkowicie zmieniły jej spojrzenie na życie: – Każdego
dnia mam dane 1440 minut. Żadna nie wróci. Staram się tak żyć, żeby każdą wykorzystać jak
najlepiej. Mam codziennie czas na Pismo Święte, na słuchanie Dzienniczka św. Faustyny; często
wracam do pielgrzymkowych konferencji – mówi. – Czas pielgrzymowania jest tak niezwykły, że
nieraz sobie marzę: do tej pory szło siedem grup. Każda ma swojego patrona. A przecież mamy
tylu świętych, że mogłoby być tyle grup, że jedne dochodziłyby już do Krakowa, a inne dopiero
ruszały z Hałcnowa – śmieje się pątniczka.
Opowiadając o swoich drugich narodzinach, dodaje jeszcze jeden wątek urodzinowy: – Taka
sytuacja: wchodzimy do Kęt. Podbiega do mnie pan i daje mi ogromne naręcze tulipanów. Nie
umiem go nawet objąć. Rozdaję wszystkim w grupie, a i tak zostaje mi wielki bukiet. W
Witkowicach trafiamy na nocleg do państwa, których córka akurat tego dnia ma urodziny. Mam
gotowy prezent!
Świadectwo nr 7
Nasze świadectwo- Marcelina i Marcin z Kończyc Małych.
Może Pani Irenka coś z tego wybierze, bo dość szczegółowo jest to opisane, można wyciąć. Choć dla nas wszystko ma znaczenie i jest symboliczne
Rok 2019
On- bagażowy grupy św. Brata Alberta, Ona- z początku zwykły pielgrzym w tej samej grupie, pod koniec pierwszego dnia już główny kwatermistrz grupy (pośród 7 grup pielgrzymkowych tylko nasza grupa nie miała kwatermistrza- przypadek?).
Bagażowi i kwatermistrzowie zjeżdżają z trasy nieco wcześniej, żeby wszystko ogarnąć na miejscu ostatniego postoju. Tam znajduje się dużo czasu na rozmowy, poznawanie się na spokojnie...
I tak to się właśnie zaczęło.
Po pielgrzymce On długo dziubał i dziubał, żeby choć kawę razem wypić. Ona obojętna na zaproszenia olewała go jak tylko mogła.
Rok 2020
Aż wkońcu 4 stycznia 2020 roku, kiedy w starym aucie pękła jej szyba, przypomniała sobie, że On pracuje w częściach samochodowych i napewno załatwi coś po znajomości. Korzystając z okazji, że rozmowa fajnie się kleiła, zapytała czy 25 stycznia to u Niego wolny termin. Tak poszliśmy razem na bal karnawałowy i od tamtej pory zaiskrzyło już na maxa. W sierpniu na tyle, że On postanowił poprosić Ją o rękę, a ona powiedziała TAK.
Pechowy to był rok pod względem pandemicznym, bo nie mogliśmy pierwszy raz, jako chłopak i dziewczyna-para, uczestniczyć w pielgrzymce, bo po prostu jej nie było- pojechaliśmy więc 3 maja samochodem do Łagiewnik.
Rok 2021
Pandemia trwa, pielgrzymki w maju znowu nie było, więc też nie uczestniczymy w niej jako narzeczeństwo....
16 października - "Już nie są dwoje, lecz jedno ciało..." On i Ona ślubują sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską w gronie rodziny i przyjaciół, powierzając swoje życie Janowi Pawłowi II, tak bardzo związanemu z Bożym Miłosierdziem.
Rok 2022
Restrykcje popuszczone... Wielka radość, bo ruszamy do Łagiewnik! I to już jako Mąż i Żona! Wow.... od razu się zapisujemy i jesteśmy bardzo szczęśliwi!
2 dni przed pielgrzymką Ona dowiaduje się, że pod jej sercem zrodziła się Mała, cudna Istotka. Co robić? Iść, nie iść, już wszystko dograne, załatwione? Idę.. nie przyznając się nikomu, bo przecież czułam się dobrze. Przeszłam ... ponad 100 km na własnych nogach, z drugim człowieczkiem pod sercem...
3 maja, na koniec pielgrzymki, przed samym wejściem pielgrzymów do Sanktuarium, wyciągam ładnie zapakowane pudełko i wręczam Mężowi. W środku malutkie buciki z karteczką: "Tatusiu, za rok idę z Wami!"...
28 grudnia 2022 roku na świat przyszła CÓRECZKA. Nasza córeczka siłą rzeczy i siłą nie przypadku otrzymała imię Faustyna.
Rok 2023
Zapisy na pielgrzymkę do Łagiewnik.
Szalony pomysł- idziemy z 4 miesięczną Faustysią? Nie mogło być inaczej - idziemy! Idziemy podziękować za dar jej życia.
I przeszła, przeszła razem z nami kilkanaście kilometrów, jako najmłodszy uczestnik pielgrzymki... ❤️
Jesteśmy z niej dumni i kochamy ją bardzo mocno!
Rok 2024
10 lutego, na świat przychodzi 13-miesięcy Młodszy Braciszek Faustynki- Franio. Plan jest prosty- kilka odcinków trasy łagiewnickiej trzeba przejść już we czwórkę! Obowiązkowo